Kiriłł Korczagin

.

* * *

.

jeśli mówić

o badaczach

to jeden napisze: być może dlatego

grają głowami jeńców w piłkę nożną

by prewencyjnie nastraszyć tych

którzy mogą zranić nieśmiałą duszę

obrońców pastwisk i gór

 

ze szlachetnych pobudek

 

o współobywatelach:

gdy zakiełkuje im myśl

jeśli ci, którzy wyszli na zakupy

nie wrócą –

nie inaczej jak dobrzy ludzie

chronią telewidzów

przed demoralizującymi wstrząsami

 

i czarnookie dziewice

opiewane w rosyjskiej literaturze

zobaczą na miejscu zniszczonych wsi

pozieleniałych ruin

bulwary z kawiarniami i punkty sprzedaży

metaliczny blask Oświecenia

.

Aleksiej Kołczew

.

* * *

.

kiedy ostatni mieszkańcy

terytorium

zwanego rusją

ktoś wyemigruje

a ktoś definitywnie wymrze

niezdolny sprzeciwiać się

miasta i osady staną się puste

ustaną dostawy prądu

namiastki

czasu

przyjdą oni

nowi ostateczni gast- i ostarbeiterzy

żurawie i bobry

fretki i lisy

dzikie koty i łosie

staną przy maszynach i za ladami

wezmą do rąk miotły i kalkulatory

będą mieszać zaprawę wywozić śmieci

niańczyć wzajemnie dzieci

sprawdzać dokumenty

wybiorą swój rząd i parlament

zwierzęta domowe

zostaną pozbawione praw

jako uczestniczący w ewolucji

ideologii totalitarnej

która doszła do władzy

najpotworniejszą istotę na świecie

człowieka

którego należy tępić

bez sądu i litości

spotkasz człowieka — zabij człowieka

zabij w sobie człowieka

.

Aleksandra Cybula

.

*

.

Był pożar i wszystkie zwierzęta spłonęły.
Był deszcz i strącał płatki dzikiej róży.

Człowiek zrobił krok pod pociąg, ale pociąg pojechał w drugą stronę,
i zdumiony człowiek pozostał w osłupieniu.

Próbował się wydostać, raził prąd,
ręki nikt nie podał. Powoli nadjeżdżał
kolejny pociąg, nie dając sygnałów katastrofy.

Tak we śnie dziecka skoczyć z mostu
i trafić do podwodnego królestwa,
gdzie pogrożą ci palcem i rozgrzeszą.

Nikt nie skona.
Wszyscy pójdą się kąpać nad rzeczkę.
Wszyscy pójdą szukać muszelki „słuchotki”.

.

Ołeś Barlih

.

***

.

W 1998 tramwaje w Jewpatorii przypominają trumnę ze starych opowieści grozy dla dzieci

Tak nam gorąco,

Pot kreśli na panamce wilgotne kręgi

I wysycha

Młodym

Jeszcze całkiem mlecznym

Księżycem

Półnimbem

Soli

Z kopalin organicznych.

Wszędzie zdziczały bluszcz

Całuje suchymi kruchymi ustami

Doktora Zoidberga

Uległe ściany,

Krawężniki,

Płot,

Rośliny egzotyczne z rodziny bobowatych.

Jaka natrętna

Nieśmiertelna buzia.

Chciałbym mieć dla siebie

Taką samą,

Wtedy, gdy zostaliśmy sami.

.

Marina Kursanowa

.

***

.

Czemuż ja cały czas płaczę?

Nic nie wychodzi,

dzieciaku.

Nikomu się nie uda,

nie wyjdzie,

zły program.

Nijak nie uda się przestawić.

Po co mi to wszystko:

usługi pilotów śmiertelnego lotu.

Nie potrzeba.

Wszakże: płonie awiatora hełm,

i szale chmur – sny olbrzymów.

.

.

***

.

Wkrótce wszystko się uspokoi, jak uspokaja się morze, –

A jednak uspokaja się.

Ciepły chleb na dłoni.

Wysoki cień od sosny.

Korzenny księżyc w wodzie.

Odczucie uczuć.

.