Galina Rymbu

.

* * *

.

Kobieta dyszy
Niebo woła
Mężczyzna krzyczy
Tato płacze

Jesień rzuca listowiem
Puszkin leży w krwawej koszuli
Pokraki w Dumie siedzą,
Z głowami prosiąt grają w pocałunki

Pies po śniegu podejmuje ślad
Dziecko lubi psa
Wiatr przewiewa wszystkie szpary w bloku
Stół nędznie nakryty

Obrus wyszyty
Choinka się pali
Wkrótce będzie lato
Broń jest wieczna

Nienawiść nie zna granic
Place już więcej nie pachną
We wsi spłonął telewizor
Dwoje w pościeli

Kobieta dyszy
Mężczyzna krzyczy
Dziecko biegnie z górki
Czy lubisz śnieg

Policjanci płaczą
Da się żyć
Ryby rękoma jeść
Chleb deptać swój
Ronić swoje łzy

.

Stanisław Bielski

.

*

.

mów
o całkowitym zniknięciu
o wewnętrznym śniegu
wystawiającym zaliczenie
pianistom
którzy zgubili drogę
a także
o partii jedwabiu
o parlamentarnej frakcji
kasztanowych włosów
i samurajskiej precyzji
popiołu z papierosów

(Z cyklu „Wiadomości”)

.

.

*

.

Ty

przebierasz mężczyzn,

jak różaniec,

ściskasz się

z zasmarkanym anglikiem,

chcesz,

żebym był zazdrosny.

To śmieszne,

jak twój perkaty nosek

i rzadkie warkoczyki.

Kocham nie ciebie,

a to falujące miasto,

gdzie gwiazdokształtni sklepikarze

biją mnie z liścia po twarzy.

Wyskoczę z tarasu

na wieży ratusza,

będę wirować,

jak postrzelony ptak,

między nalanymi biskupami

i zamyślonymi Chrustusami

ze spracowanymi rękoma.

.