***
w koronach zimowych drzew
dusze wielkich zwierząt
dorównują ptakom
może
półprzezroczysty waleń
gałęzie przechodzą na wylot
niczym czarne ostre żyły
ciągną się do miejsca serca
lecz zgroza ruchu
zmiana wzoru
wysoki blady mięsień słońca
kurczy się wpierw
od jeszcze nie wypowiedzianej rany
***
w trupie kamienia
mowa
rozpościera zielone skrzydła
***
z głębiny
wyrzucony
tańczący ogród
stalowe ważki niosą na sobie
ocalałą kość
praojca
i ty
przed tym ruchem
wyschnięty okrzyk zielony
wszak
nikt
nie powiedział że zatrzepocze muzyka
to w ciebie
nikt
w ogóle niczego
nie powiedział
***
po tej podróży
po skałach i soli
zwietrzymy
się
tylko
słowa wypowiedziane
pewnego razu
wrócą
wymacawszy drugą
drogę
z powrotem
w kość
(przekład z j. rosyjskiego)