o żółtym i zielonym
traktat
nieśmiertelność prywatna sprawa każdego
do wieczniezielonego z szyszeczkami
przywykasz szybko jak do wieczności
a po-godzinie zwyczajne cyprysy
znikają na rzecz palta topoli
jesień jak jesień
dotknięciami
na stacji grazi
żółty nasyp wydarzenia
proso wydarzeń
sypało się z sufitu
po drodze w mokrym i żółtym
zgromadzono niemało dobra
na podstawie tego
wyciągnięto niewody
niekiedy bywam nieśmiertelna
czerwone dźwigi na szarym
drugie
fermentacja między barkami
barki załadowane dwoma ogniami
dobiegają z nich wróżebne inskrypcje
zapal mój awaryjny kaganek
mój most
reflektory wyrywają się przez arfę
nawijają
liny i sznury od spodu do góry w dół
długo szeleści plusk laserunku
wszystko prawdziwe na zawiasach
na brzegach nieskończoność
nieco rozmyta
przeciw milczeniu
traktat
A.
weź na przykład kamień
uwolnij go od uczuć
od mnogiego
dowiedź go do prostoty
do wiecznej prostoty
lecz wtedy niczego o nim nie powiesz
i wtedy jest i nie jest kamieniem
jest wtedy wszystkim
oto ty i milczysz
nie milcz
mów o kamieniu
(przekład z j. rosyjskiego)